Nasz zwariowany świat!

To waśnie MY!


#1 2008-09-22 11:48:26

Badb Catha

Administrator

3474460
Zarejestrowany: 2008-09-20
Posty: 31
SKĄD: No a skąd się biorą dzieci? ^^
HOBBY: Literki tańczące jak im zagram
MOTTO: "Carpe Diem!"
WWW

ŚMIERĆ POTTERÓW

Na początek powrót do starych czasów i coś o Potterach Jedno z pierwszych chyba tylko raz i to na krótko opublikowane.


31 października 1981

Wstało czerwone słońce. Nikt nie mógł mieć pojęcia, że nadchodząca wolnymi krokami noc zapisze się na zawsze w historii magicznego świata. Nikt nie przypuszczał, że poleje się krew. Nikt nie przypuszczał, że ktoś okaże się największym w historii zdrajcą, a inna osoba straci dwanaście lat swojego życia. Ta noc miała być szczęściem i tragedią jednocześnie. Ale co się wydarzyło tamtego pamiętnego dni i nocy nie opowie wam nikt. Nikt prócz Prawdziwej Historii Hogwartu. Teraz usiądźcie wygodnie i przeczytajcie …

Lilly Potter była piękną, młodą kobietą i wzorową matką. Jej dom był utrzymany w idealnym porządku choć ona sama nie była pedantką podobnie jak jej mąż James Potter.
Tego dnia Lilly obudziła się dość wcześnie. Jesienne słońce muskało jej twarz. Kobieta przeciągnęła się leniwie i spojrzała w bok. W miejscu gdzie powinien spać James był …
- SYTIUSZ ?! – wydarła się zrywając się na równe nogi i przeklinając na czym świat stoi.
Czarny, wielki pies podobny do ponuraka poderwał się na równe łapy i w szoku spadł z łóżka zmieniając się w człowieka.
- Lilly – wyszczerzył zęby do przyjaciółki – Jak miło Cię widzieć
- SYRIUSZU BLACK – nakręciła się kobieta – CO ROBISZ W MOJEJ SYPIALNI, A DOKŁADNIEJ W MOIM ŁÓŻKU?! I GDZIE DO JASNEJ CHOLERY JEST JAMES ?
- Czemu krzyczysz ? – spytał czarnowłosy mężczyzna wchodząc do pomieszczenia
- O wilku mowa – mruknął Syriusz rozglądając się za jakąś koszulą.
- Łapa – James nagle wybuchnął śmiechem i musiał się złapać futryny żeby nie upaść – W co ty jesteś ubrany ?
Dopiero teraz Lilly lepiej przyjrzała się nieproszonemu gościowi i również roześmiała się. Syriusz bowiem miał na sobie różowe bokserki w czerwone serduszka i napis :

Jeśli jesteś odważny
Jeśli jesteś poważny
Nie krępuj się wielce
Zdobądź moje serce …

Syriusz spłonął rumieńcem i wyjąkał coś w stylu : „To prezent od ciotki” co wywołało jeszcze większą histerię wesołości małżeństwa.
- Dobra – Lilly nagle spoważniała – Co on robił w moim łóżku ?
- Jak to co ? – obruszył się Syriusz – To chyba logiczne. Spałem.
- Spałeś ?
- Tak spałem. Ale musiałaś mnie obudzić.
Lilly klnąc pod nosem i wzywając wszelkie możliwe bóstwa aby pozbyły się „głupich i niedorozwiniętych facetów” zeszła na dół. A tam zastał ją osobliwy widok. Na dywanie leżał nie kto inny jak Remus Lupin pożądliwym wzrokiem wpatrując się w nogi Andromedy Black, która siedziała na fotelu i stukała palcami w rytm muzyki lecącej z magicznego radia. Była ładną, młodą kobietą, niesamowicie smukłą i wysoką. Jej piękne, długie blond włosy były lekko pofalowane, a błękitne oczy świeciły przyjaźnie. Na kanapie z kolei leżała Emmelina Vance – nowa członkini Zakonu Feniksa. Była młodziutka, dopiero co ukończyła Hogwart. Mruczała coś cicho do siebie przeglądając Proroka Codziennego. W odległym kącie pokoju obściskiwali się Alicja i Frank  Longbottomowie. Byli tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyli jak ich jedyny syn Nevill bije się z młodym Potterem łopatką. Na stole stał pokaźny stosik przeróżnych trunków i przekąsek.   
Lilly westchnęła. Już dawno przyzwyczaiła się, że  w jej domu zawsze panował nienaturalny tłok ludzi, którzy traktowali Willę Godryka jak miejsce spotkań towarzyskich.
Do pokoju wpadł Syriusz mrugając znacząco do Remusa, który zaczynał się powoli ślinić po czym klapnął na Emmeline.
- SYRIUSZ – wrzasnęła – TY SOBIE NIE POZWALAJ
- Oj Em – uśmiechnął się szaleńczo odgarniając za ucho swoje długie włosy. Kobieta spłonęła rumieńcem i nie protestowała kiedy  Syriusz położył głowę na jej brzuchu.
- Łapo bracie – uśmiechnął się w pewnym momencie Remus – Czyżbyś zamierzał zostać hipisem ? A może jakimś transwestytą ?
Syriusz nie zraził się tymi słowami. Wręcz przeciwnie. Wskoczył na stół i zaczął się ponętnie wyginać doprowadzając towarzystwo do łez.
- Gustowna koszulka Syri – wyszczerzył się Frank – Gdzie takie można dostać ?
Black pokazał mu język i zeskoczył ze stołu. Nie zdejmując koszulki. A była ona krwiście czerwona w białe kwiatki i czarny napis z tyłu :

POCAŁUJ MNIE TAM,
GDZIE SŁOŃCE NIE DOCHODZI

- Remus możesz się przestać na mnie gapić ? – zdenerwowała się w pewnym momencie Andromeda
- Wybacz – speszył się wilkołak – Ja po prostu …
- Masz mały futerkowy problem – szepnął James
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w niech nie kto inny jak Severus Snape. Przetłuszczone włosy wydawały się dłuższe niż zwykle, blada cerę podkreślał nieśmiertelny czarny płaszcz. Wparował do pokoju witając wszystkich głośnym i wyraźnym:
- Buenos Dias!
- Sev – powiedział ironicznie Syriusz – Zmieniłeś dialekt? A może w główce szumi ?
- Black – nietoperz spojrzał na niego z politowaniem – Nauczyłbyś się w końcu czegoś. Apropo – spojrzał na jego ubiór i uśmiechnął się ironicznie – gustowna koszulka? Czyżbyś szukał swojej drugiej połowy ?
Łapa naburmuszył się i postanowił nie odpowiadać. Severus czuł się wygrany dlatego też usiadł na oparci fotela obok Andromedy uśmiechając się złośliwie.
- Widzę, że impreza się nie rozkręciła – zauważył spokojnie – To dobrze bo mam coś dla was.
Wszyscy spojrzeli na niego zaciekawieni. Każdy dobrze wiedział, że co i rusz Mistrz Eliksirów wynajdywał coraz to nowsze trunki. Wyjął z pod peleryny trzy butelki jakiegoś zielonkawego płynu.
- Co to jest? – spytała podejrzliwie Lilly
- To jest – odparł z dumą Snape – Krwawy Ponurak.
Wszyscy przyglądali się septycznie. W końcu pierwszy przełamał się Frank i nalał sobie trochę specyfiku. Syriuszowi opadła szczęka kiedy jego przyjaciel jednym haustem wypił zawartość kieliszka. Frank chwilę kontemplował smak po czym wytrzeszczył oczy i wzdrygnął się.
- I jak ? – spytała Andromeda
- Odlot – wydusił Frank i nagle poweselał
Towarzystwo uznało, że jest to dobry znak i rzuciło się na butelki. Po chwili wszyscy ( oprócz Lilly i James, którzy nie pili ) śpiewali zgodnym tonem:

Czarodziej z niego wielki
Chodź głupi i szurnięty
W Koszmarnym Dworze się dąsa
Bo nikt z nim nigdy nie pląsa

To jest nasz Voldi ponętny
Tak kochany i pierdolnięty
To jest nasz Voldi słodki
Zaklinacz Węży wiotki

- Dlaczego Voldi stoi z rozpiętym rozporkiem na wietrze ? – spytał nagle Severus zapalając papierosa
- Dlaczego ? – spytała Alicja
- Bo chce poczuć wiatr we włosach
Syriusz dostał ataku histerii i zaczął tarzać się o dywanie kwicząc dziwnie.
- Prosiak – zawołał zadowolony z siebie Harry pokazując ojca chrzestnego
- Masz racje Harry – powiedziała złośliwie Lilly – To jest świnia w ludzkiej postaci.
Emmelina uśmiechnęła się do Rudej i usiadła na Syriuszu.
- Hej krzyknął mężczyzna kiedy już się uspokoił – Co ty wyprawiasz ?
- Siedzę Syri kochanie …
- Dlaczego na mnie ?
- Żebyś się nie poobijał jak zaczniesz się rzucać – uśmiechnęła się słodko
- POWIEM WAM DOWCIP! POWIEM WAM DOWCIP! – wydarła się podchmielona Andromeda. Wszyscy wpatrzyli się w nią z zainteresowaniem. Powszechnie było wiadomo, że pijana Andromeda to śmieszna Andromeda. Kobieta stanęła i teatralnym głosem powiedziała:

Dumbledor pyta się Voldiego :
„Tomie jaki jest sens wsadzania piórka do ziemi ?”
„Chce żeby mi ptaszek urósł”


Wszyscy jak na komendę parsknęli śmiechem. Specyfik Snapea był istotnie wspaniały. Rozgrzewał rozkosznie i skutecznie mieszał w głowie. Po całym dniu szaleństw, tańców ( Andromeda złamała nogę ) i dowcipkowania towarzystwo zmyło się do domów.
- Nareszcie sami – powiedział James z tajemniczym błyskiem w oku i przytulił żonę składając na jej ustach namiętny pocałunek. Harry już dawno spał na górze w swojej kołysce. Ściemniło się i zaczął padać deszcz. James położył Lilly na kanapie pochylając się nad nią i całując jej szyję. Zamruczała z rozkoszy przyciągając go do siebie. Jego dłonie wędrowały po jej całym ciele. Kobieta uśmiechnął się lekko, ale nagle na jej twarzy pojawił się wyraz przerażenia. James zerwał się na nogi i podbiegł do okna. Światła jakby ściemniały. Zaczął wiać wiatr zginając drzewa i łamiąc gałęzie.
- Lilly to on! – krzyknął Rogacz – Szybko! Uciekaj!
- Nie zostawię Cię James – załkała rzucając się mężowi na szyję
- Lilly – przytulił ja delikatnie, a ona poczuła przez koszulkę jak jego mięśnie się napinają – Kocham Cię księżniczko
- Ja Ciebie też Rogaczu – rozpłakała się
Na dworze rozległ się hurgot i trzask.
- Lilly – zawołał James wyjmując różdżkę – Idź … weź Harryego … Ja go zatrzymam …
Kobieta cała zapłakana kiwnęła głową i potykając się pobiegła na górę. W chwili gdy zniknęła n schodach drzwi wypadły z zawiasów i stanął w nich nie kto inny Jak Lord Voldemort.
- James Potter – wysyczał
- Ty sukinsynu – warknął Rogacz przyjmując pojedynkową pozycję – Nie dostaniesz ani mojej żony ani mojego syna
Voldemort uśmiechnął się ironicznie i powiedział spokojnie:
- Wy głupcy, którzy kochacie giniecie młodo.
Poleciały zaklęcia. James walczył dzielnie przez pięć minut. Przewrócił się. Tom Riddle wykorzystał to i syknął :
- Aveda Kedavra
Zielony promień uderzył mężczyznę w pierś. Upadł bezwładnie martwy. Voldemort wolno, bez pośpiechu wspiął się po schodach. Jednym machnięciem różdżki wyważył drzwi. W ciemnym pomieszczeniu stała Lilly Potter szamocząc się z oknem. Kiedy usłyszała za sobą kroki zamarła. Wysoki mężczyzna z czerwonymi źrenicami wpatrywał się drwiąco w kołyskę, w której spoczywało pierworodne dziecko Potterów. Podniósł melancholijnie różdżkę.
- Nie – krzyknęła kobieta zasłaniając sobą dziecko
W jej oczach czaiły się łzy, przerażenie ale także upór i determinacja. Ściskała brzeg kołyski tak mocno, że zbielały jej dłonie.
- Odsuń się głupia dziewczyno – syknął Tom
- Nie Harry – załkała – Błagam tylko nie Harry. Weź mnie zamiast niego.
- Odsuń się głupia – krzyknął zwężając oczy – Odsuń się mówię !
- NIE! Nie Harry … Proszę tylko nie Harry
- Głupia – uśmiechnął się – Avada Kedavra !
Zielony promień pomknął w kierunku przestraszonej kobiety. Uderzył ja w pierś. Osunęła się bezwładnie na podłogę. Rude włosy zasłoniły lśniąca od łez twarz. Mężczyzna podszedł do kołyski i nachylił się nad nią. Nie zastanawiając się długo wycelował różdżką w śpiące dziecko i wyszeptał z czcią  :
- Aveda Kedavra
I w tym momencie stało się coś dziwnego. Zielony promień uderzył w chłopca ale został odbity. Rozprysnął się na miliony mniejszych promieni. Jeden uderzył w zaskoczonego Voldemorta.
- Co ? – zdołał wydusić Tom
Nagle jego ciałem wstrząsnął ogromny ból. Krzyknął w agonii zamykając oczy. Różdżka wypadła mu z ręki i potoczyła się po kamiennej podłodze. Ciało największego czarnoksiężnika rozprysło się na miliardy kawałków zamieniając w pył. I tylko wprawny obserwator mógłby dostrzec niekształtną mgiełkę ulatującą z domu, który zaczął się niebezpiecznie trząść. Po chwili cały runął i zaczął się walić. Nad kołyska z młodym Potterem utworzyła się niewidzialna tarcza chroniąca dziecko przed kamieniami i deskami sypiącymi się z sufitu. Wszystko ustało tak szybko jak się zaczęło. Na czole Harryego pojawiła się  jarząca się blizna w kształcie błyskawicy a po niebie potoczył się łagodny kobiecy głos :
- Naznaczy go jak równego sobie …
Między gruzami przemknął szary szczur. Po chwili zamienił się w małego przygarbionego człowieka. Wyglądał na przerażonego. Krzątał się chwile. Nagle dostrzegł ciało swojej przyjaciółki
- Ruda – wyszeptał przez łzy – Wybacz mi Ruda
Obok niej leżała różdżka Lorda Voldemorta. Glizdogon rozejrzał się chwycił różdżkę i zmienił się powrotem w szczura. Na niebie rozległ się głośny warkot. Po chwili przed szczątkami domu wylądował wielki, latający motor. Zeskoczył z niego nie kto inny jak blady Syriusz Black. Nie miał już na sobie krzykliwych ubrań wywołujących śmiech wśród przyjaciół. Czarny płaszcz powiewał za nim. Kroki były niepewne. Wkroczył w ruiny trzymając nad sobą zapaloną różdżkę. Z każdym kolejnym krokiem bladł coraz bardziej.
- Lilly – jęknął na widok martwego ciała zony swojego najlepszego przyjaciela – Lilly … - łzy popłynęły po jego twarzy. Przewrócił kobietę na plecy. I odgarnął długie, rude włosy z jej twarzy. Jej oczy były półprzymknięte tak, że widać było zielone tęczówki, teraz matowe i przygaszone. Na policzkach były zaschnięte ślady łez. Usta układały się w lekki uśmiech. Syriusz wziął w ręce zimną i bladą dłoń młodej matki i rozpłakał się jak małe dziecko. Podniósł się i chwiejącym krokiem poszedł dalej.
- NIE – krzyknął i upadł bezwładnie na kolana – James … - wyjąkał
Rogacz leżał obok szczątek schodów. Był poobijany, na ustach widać było zaschniętą krew, a na twarzy upór i determinacje. W ręku Pottera tkwiła złamana różdżka. Syriusz zaniósł się histerycznym płaczek. Nagle usłyszał płacz dziecka.
- Harry – szepnął i porwał się na równe nogi. Wielkie było jego zdziwienie i ulga kiedy zobaczył chrześniaka leżącego w kołysce i zanoszącego się płaczem. Na czole widniała cienka blizna.
- Hej mały – szepnął łagodnie chociaż głos mu drżał – Nie płacz…
Wziął malca na ręce i zaczął kołysać delikatnie w ramionach. Łzy płynęły mu po twarzy. Zamknął oczy starając się uspokoić.
- Syriusz ? – rozległ się niepewny wilgotny głos
- Hagrid – szepnął mężczyzna spoglądając na przybyłego olbrzyma – Lilly i James …
- Wiem – załkał gajowy – Nie żyją …
Syriusz zwiesił głowę starając powstrzymać nowy wybuch płaczu. W powietrzu unosił się kurz i dym. Czuć było zapach ognia i śmierci.
- Syriuszu – przerwał cisze Hagrid – Dumbledore mnie wysłał … po Harryego …
- Zaopiekuje się nim – odpowiedział natychmiast Black mocniej przytulając chlipiące dziecko – Jestem jego ojcem chrzestnym
- Ale profesor zdecydował, że Harry zamieszka u swojego wujostwa …
Syriusz milczał przez chwilę. Nagle pod swoimi stopami zobaczył przebiegającego szczura.
- „Zdrajca” – przemknęło mu przez głowę. Gniew ogarnął jego umysłem.
- Dobrze – podał olbrzymowi chrześniaka – Weź mój motor Hagrid. Nie będzie mi potrzebny …
Teleportował się z cichym trzaskiem. Wylądował w centrum Londynu. Szedł chwile w milczeniu. Nagle zatrzymał się zmarszczył brwi i wycelował różdżka w uciekającego szczura. Rozległ się przeraźliwy pisk i na miejscu zwierzęcia stał ten sam człowiek, który pojawił się w domu Potterów.
- Syriusz – krzyknął – Lilly i James…
- Peter – warknął Black – Peter, Peter, Peter … - uniósł różdżkę na wysokość piersi. W jego oczach widniała żądza mordu i wściekłość. Zaczęli zbierać się wokół nich zaintrygowani Mugole. Peter cofał się wolno przerażonym wzrokiem wpatrując się w byłego przyjaciela. Rozejrzał się na boki z nadzieją. Jego wzrok natrafił na studzienkę kanalizacyjna. Uśmiechnął się chytrze mocniej ściskając różdżkę schowaną za plecami. Przybrał zbolały wyraz twarzy i powiedział na głos tak by słyszeli go zebrani ludzie :
- Lilly i James… Syriuszu jak mogłeś. Myślałem że jesteś ich przyjacielem. Jak mogłeś ich zdradzić ?
Syriusz poczerwieniał z wściekłości i machnął różdżką. W tym momencie Peter rzucił zaklęcie, uciął sobie palec, zamienił się w szczura i umknął do studzienki. Zawalił się jeden budynek. Wybuchła panika. Kilku ludzi tarzało się poranionych na chodniku. Syriusz opuścił różdżkę. Jego oczy świeciły dziwnie. Nagle roześmiał się histerycznie. Śmiał się kilka minut. Wyglądał jak obłąkany. Nie pamiętał nic oprócz tego, że otoczyła go grupa ludzi z Ministerstwa. Pojmali go siła i bez wyroku zesłali do Azkabanu … Do miejsca gdzie miał spędzić długie 12 lat …


Wredna i Czepialska ( Siaba )

1. Admin ma zawsze racje.
2. Szanuj Admina swego możesz mieć gorszego

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bipasha.pun.pl www.motofriends.pun.pl www.kyuubinaruto.pun.pl www.gpz.pun.pl www.zmanager.pun.pl